Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz
339
BLOG

Trzydzieści filiżanek

Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz Kultura Obserwuj notkę 6

 

Kawa po turecku

 

Lądy odpływają na wyciągnięcie ręki

rozkołysany blat marmury tańcząca musztardówka.

– Podobno Kresy w ogniu – powie dziadek Tomasz.   

 

Głośną rozmowę słychać nawet z antypodów  

tuż obok Święty Marcin pije kawę po turecku

z łoskotem zjeżdża tramwaj na plac Wiosny Ludów.

 

Dziadek z Franzem Josephem wziął na Oleandrach

rozbrat i odtąd wiedzie poloneza. Kajzer Wiluś

wąs stroszy raczej nieprzyjaźnie.

 

Mokra zima w Oregonie trudny czas w Przemyślu

stukot obcasów na bruku poznańskiej starówki  

ostre dźwięki tramwajów wwiercają się w uszy.

 

Drżą filiżanki znów w natarciu geotektonika. 

Czy Debalcewe wytrwa? Czy Petro nie skrewi?

– Wszystko się rozsypało – westchnie Karolina.

 

(2015)

 

 

 

Nie wiem gdzie

 

                               pamięci Johna a’Becketta

 

Nie wiem

gdzie teraz jesteś

swarliwy poeto 

jednak wysłałem mejla

by dopełnić form struktur

manier...

                ale przecież radykalnie

innych niż w anglosaskim wierszu

tak ważnym dla ciebie.

 

Nie wiem

Johnie a’Beckett

czyś był w Zakopanem.

Lecz jeśli nawet wcale

to zdjęcia z Krupówek

lepiej objaśnią dziwność

istnienia w tym miejscu

niż lektura Witkaca

spóźniona o wiek.

 

Kukły na elewacji.

Zmiana goni zmianę:  

sklep sportowy na piętrze

z gór się niesie zew...

Przemija czar legendy. Sławny

niegdyś hotel sprzedaje spodnie

niczym bank-dziwoląg

w czasach PRL.

 

Skromna dawniej Samanta

agresywną bryłą ostro wrzyna się  

w potok u dołu Krupówek. Potem

schodami w górę: niewzruszona fara

kamienna jak przed wiekiem złota

o zachodzie...

                        Na Pęksów Brzyzek

z targowicy tylko jeden krok.

 

Nie wiem

czy kiedykolwiek

ujrzysz te obrazy. Chociaż będą niezłomnie

szukać adresata w bezkresie Wirtualu

nim się skończy prąd.

                                    Pamiętasz?

Poznaliśmy się w grudniu o świątecznej

porze gdy napisałeś mejla prosząc

mnie o wiersz.

 

 (2014 / 2015)

 

 

 

Noc Walpurgi, śpiew walkirii

 

W noc po podróży przyśniło mi się

Powstanie Warszawskie. Nie wiedzieć

czemu bo powrót pendolino przebiegał  

nader gładko. A jednak we śnie osaczyły

mnie zmartwiałe fantasmagorie, niepodobne  

ani do przejmującej czarno-białej wizji

„Miasta nieujarzmionego” sprzed lat,

ani do brawurowego filmu Komasy.

 

Jeśli idzie o rezultaty, śnione powstanie

okazało się podobnie przegrane jak jego

realny pierwowzór. Tyle że Niemcy

od Angeli Merkel zachowywali się dość

kulturalnie. Żadnych miotaczy ognia,

najwyżej piorunowali nas wzrokiem. Żadnej

agresji fizycznej, żadnej widocznej krwi. 

 

Owszem, przemoc zdarzała się, ale wyłącznie

symboliczna. Zresztą całkiem skuteczna: polskie

obozy zagłady i naród sprawcóww mediach,

RAŚ na Śląsku oraz mniejszość niemiecka

w Opolskiem, wreszcie jugendamty

odbierające dzieci także polskiej mniejszości

w Bundesrepublik Deutschland.  

 

Siedzę teraz nad dużym kubkiem

kawy. Wspominam polatujące walkirie

Wagnera z opowieści mamy o „Pierścieniu

Nibelungów” w przedwojennym Lwowie.

Zimny początek maja. Powietrze wlewa się

przez rozwarte okno. Wprawdzie nie słychać

tradycyjnego pochodu, ale pomruk berlińskiego   

dyktatu przybiera kształt czarnoskórych

muzułmanów ze zrewoltowanej Afryki.

 

Sigrun, Thruda, Brunhilda, tenorem Nietzschego,

który polskość cenił, przekonują rozgłośnie

w śpiewną mroczną noc: Polsko, straciłaś

Kresy, oddałaś Lwów, Wilno! Poświęciłaś

Niezłomnych! Powiedz wreszcie dość: żadnych

uchodźców. Powstań z kolan...

                                                  Nad bohaterami  

bitne córy Odyna roztoczą swą moc.  

 

(2015)

Zobacz galerię zdjęć:

Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015 Kategoria - Poezja

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura