Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz
1681
BLOG

Spin doktor Skwieciński

Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz Polityka Obserwuj notkę 76

Zbrodnia w Jedwabnem, o której z całą odpowiedzialnością można powiedzieć, że na terytorium pod jurysdykcją III Rzeszy Niemieckiej zginęła nieustalona dotąd grupa polskich obywateli narodowości żydowskiej, była w III RP przedmiotem debaty przez blisko dekadę.

Debata, do której impuls dała nienaukowa książka Jana Tomasza Grossa, postulująca nierealistyczną liczbę ofiar, była wprawdzie publiczna, ale niemerytoryczna, choćby dlatego, że prowadzono ją przed ustaleniem prawdy materialnej. Nie dość wnikliwe śledztwo IPN, arbitralnie przerwana ekshumacja, abstrahowanie od różnych niewygodnych faktów (popiersie Lenina, złote kosztowności, łuski), ignorowanie żyjących jeszcze naocznych świadków zdarzeń, powiększenie obrysu stodoły Śleszyńskiego w odsłoniętym pomniku – to wszystko sprawia, że sprawy mordu w Jedwabnem nie można dziś zamknąć użytym przez Bronisława Komorowskiego, a wygodnym dla wielu powiedzeniem, że „Polacy są także narodem sprawców”.    

Prawda o bohaterskiej rodzinie Ulmów długo nie miała wzięcia w III RP. Owszem, kilku dziennikarzy okazjonalnie coś o tym napisało, powstały bodaj dwa filmy dokumentalne. Niszowe portale starały się upowszechniać wiedzę o szlachetnym małżeństwie z podrzeszowskiej wsi Markowa, które dla ratowania żydowskich sąsiadów, nie wahało się zaryzykować (i w konsekwencji poświęcić) życia własnego oraz szóstki swych małych dzieci. Ale proste porównanie zasięgu wiedzy o ‘Ulmach z Markowej’ z wiedzą o ‘pogromie w Jedwabnem’ nie pozostawia wątpliwości. Niewiedza o Ulmach, znaczna nawet w Polsce, rośnie wręcz wykładniczo zagranicą. Co zresztą, nie jest wcale oskarżeniem tamtejszej opinii publicznej, lecz raczej wskazaniem na rażące zaniedbania w zakresie polityki historycznej prowadzonej przez niemal wszystkie kolejne rządy III RP.

Niedawne uroczyste otwarcie muzeum w Markowej, z udziałem prezydenta RP Andrzeja Dudy i naczelnego rabina kraju Michaela Schudricha, miało przynajmniej w jakiejś części tamte wieloletnie zaniedbania nadrobić i niekorzystne dla wiedzy o Polsce i Polakach wyobrażenia zmienić. I tak się chyba po trosze stało. Ale nie na długo. Bo oto historyk i publicysta Piotr Skwieciński, były dyrektor Polskiej Agencji Prasowej, postanowił ‘zapomniane Jedwabne’ reaktywować. Co tam Markowa i Ulmowie, co tam Żegota i Kossak-Szczucka, co tam Sendlerowa i Bartoszewski. Co tam wyroki na szmalcowników wydawane i egzekwowane przez agendy polskiego państwa podziemnego. Co tam wreszcie stu uratowanych przez sąsiadów Żydów z Jedwabnego...

Piotr Skwieciński uznał widocznie, że dość już tego nasładzania się nad Ulmami i Markową. Poza tym zbliża się Wielkanoc, największe święto katolickich fundamentalistów, więc chyba czas najwyższy, żeby przypomnieć mało znane fakty ze stodoły Śleszyńskiego. W tym jednym spin doktor Skwieciński ma rację. Trzeba jak najszybciej dokończyć ekshumacji w Jedwabnem.

Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015 Kategoria - Poezja

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka