Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz
507
BLOG

Ksiądz Isakowicz-Zaleski - W posłuszeństwie niepokorny

Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 

Ze względu na stosunkowo niewielkie rozmiary wahałbym się przed użyciem terminu wywiad-rzeka. Materia rozmowy, jaką z księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim przeprowadził red. Tomasz Terlikowski, a zwłaszcza ostrość sporu, który rozgorzał, gdy książka się ukazała, nakazuje raczej porównanie z rwącym górskim potokiem, pełnym zakrętów i kaskad. 

Kapłan z podkrakowskich Radwanowic to jedna z lepiej rozpoznawalnych postaci Kościoła katolickiego w Polsce. Lustrator, opiekun niepełnosprawnych, kapelan Ormian. Piewca południowych Kresów Rzeczypospolitej i kustosz pamięci Polaków, Żydów, Ormian, także Ukraińców, wymordowanych przez ukraińskich nacjonalistów spod znaku Doncowa, Bandery, Szuchewycza. Tyle wie niemal każdy, bo ks. Tadeusz bywa częstym gościem w mediach, w tych tradycyjnych i elektronicznych. Prowadzi też własną stronę internetową z bardzo popularnym, odwiedzanym przez tysiące internautów blogiem.

Nie ma przypadków, są znaki

Jak powierzchowny i niepełny obraz może się stąd wyłaniać, przekonają się czytelnicy ciekawej, wydanej w połowie marca przez „Frondę”, rozmowy Tomasza Terlikowskiego z budzącym tyle emocji, niepokornym kapłanem archidiecezji krakowskiej oraz proboszczem ormiańsko-katolickiej parafii w Gliwicach, która obejmuje swym obszarem ogromną połać południowej Polski.

„Chodzi mi tylko o prawdę” – deklaruje ksiądz prezes Fundacji im. Brata Alberta w wielowątkowej, dociekliwie i bez taryfy ulgowej przeprowadzonej rozmowie. Dzięki książce poznajemy drogę, jaką przebył ten potomek kresowian, o mocno złożonym rodowodzie. Ormiańskie korzenie matki sprawiły, że już na krakowskim podwórku, nieopodal dzielnicy Kazimierz, a później w latach szkolnych Tadeusz Isakowicz-Zaleski wyglądem odróżniał się od innych chłopców. Ale dopiero życie dorosłe sprawiło, że zaczął różnić się od innych przez dokonywanie znamiennych wyborów. Opozycyjność i prześladowania SB. Osobiste kontakty z ważnymi dostojnikami Kościoła, nie tylko krakowskiego. Przeżywanie własnej ormiańskości w wymiarze narodowym i religijnym. Wynikający z rodzinnych losów kontakt z wiedzą o przemilczanym ludobójstwie na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

Ksiądz Tadeusz opowiada o życiu, Kościele i kapłaństwie z perspektywy własnych doświadczeń. Ma przecież do tego prawo. A Terlikowski, doktor filozofii, dobrze wprowadzony w rzeczywistość Kościoła katolickiego, treść długich rozmów w Radwanowicach porządkuje tematycznie w sześciu rozdziałach: życie po lustracji, kapłaństwo, służba, Kościół, Ormianin, Ukraina. Obok wielu szczegółów, nieraz zabawnych, czasem dramatycznych, ale zawsze zrzucających światło na źródła ludzkiej postawy duszpasterza Ormian, poznajemy też jego przekonania dotyczące spraw fundamentalnie ważnych dla Kościoła, takich jak posługa kapłańska, posłuszeństwo wobec zwierzchników czy kwestia celibatu.

W tej ostatniej sprawie Terlikowski daje wyraz swoim odmiennym poglądom i podkreśla, że wbrew przekonaniu wyrażonemu przez ks. Isakowicza-Zaleskiego, rezygnacja z celibatu mogłaby się stać źródłem całkiem nowych trudności. Rozumie jednak, że dla kogoś mającego bliski kontakt z Kościołami wschodnimi, w których – jak np. w Kościele grekokatolickim czy Apostolskim Kościele ormiańskim – wyświęca się także żonatych mężczyzn, oczywistość celibatu jest inna niż dla wiernych Kościoła rzymskokatolickiego. 

Pozytywny weredyk

Swoje wyraziste sądy rozmówca Terlikowskiego wypowiada bez skrępowania obawami, że naruszy jakieś nadal obowiązujące czy nowe tabu, jakie dziś tworzą kanony tzw. politycznej poprawności. Wydaje się, że właśnie przywiązanie do swobody wypowiedzi, rodem z ewangelicznej zasady „tak-tak, nie-nie”, jest główną przyczyną, dla której książkę poddano dość ostrej krytyce. Tak, ksiądz Isakowicz-Zaleski to weredyk, ale weredyk pozytywny. Przekonany, że prawdy nie należy ukrywać, choćby cena za jej głoszenie miała się okazać bardzo wysoka.

Z lektury dowiadujemy się, że przeświadczenie o słuszności takiej postawy nie wzięło się znikąd, że do egzystencjalnej sytuacji, w jakiej kapłan się teraz znajduje, doprowadziły go bardzo charakterystyczne koleje losu. Tak, w gruncie rzeczy jest to książka o osobie księdza Tadeusza. Na zdrowy rozum, od wywiadu-rzeki trudno oczekiwać czegoś innego. Na przykład, zobiektywizowanego kompendium wiedzy o złożonej rzeczywistości Kościoła w Polsce. Przecież zapis rozmowy Terlikowskiego z krakowskim duchownym bynajmniej do tego nie pretenduje. Ks. Isakowicz-Zaleski mówi oczywiście o polskim Kościele, ale robi z perspektywy doświadczeń osobistych. Doświadczeń często trudnych, zawsze jednak poszerzających naszą wiedzę. Zwłaszcza w zakresie relacji państwo-Kościół w czasach komunistycznych.

Kto naprawdę kala gniazdo

Rany zadane wtedy Kościołowi wciąż rzucają cień na współczesność, ale dziś mówi się o tym niechętnie. Nic dziwnego, że podejmowanie tematów takich jak lustracja czy homoseksualizm budzi zdecydowany opór. Chyba dlatego dyskusję wokół książki „Chodzi mi tylko o prawdę” skoncentrowano na tych dwóch wątkach, a raczej wokół kilku wyrwanych z kontekstu sformułowań na ten temat.

Ewa K. Czaczkowska, jako jedna z pierwszych, nie tylko skrytykowała rozmówców za niestosowny język, ale w polemicznym ferworze zażądała ujawnienia nazwy kurii, którą – zdaniem ks. Isakowicza-Zaleskiego – zdominowało lobby homoseksualne. Na niestosowność żądania publicystki „Rzeczpospolitej” wskazał nawet ks. Jacek Prusak SI, niebędący przecież zwolennikiem omawianej książki ani jej autorów. Zupełnie inaczej, w wywiadzie dla KAI, wypowiedział się o. Józef Augustyn, również jezuita. Wybitny rekolekcjonista i kierownik duchowy, zakwestionował zbyt lapidarne, mocne zbitki słów, które sprawiając wrażenie uogólnień, mogą nazbyt przyczerniać obraz Kościoła, ale sam mówiąc o homoseksualizmie wśród duchownych w sposób zniuansowany, dochodził przecież do twierdzeń niesprzecznych z zawartą w książce diagnozą.

Najmocniejsze wydają się jednak zarzuty Grzegorza Górnego, współzałożyciela kwartalnika „Fronda”, który potraktował tę publikację jako wybiórczy, więc nierzetelny opis Kościoła, Matki naszej. „Nie wyobrażam sobie bowiem syna, który publicznie wyciągałby na jaw wszystkie słabości swojej matki, nawet gdyby to była prawda” – napisał w „Rzeczpospolitej”. Górny ma rację. Zapomina jednak, że nieujawnianie słabości najbliższych to coś innego niż przyzwolenie na niegodziwość tych spośród pracowników winnicy Pańskiej, którzy zostali dopuszczeni do kapłaństwa i na co dzień sprawują Eucharystię. Ich ewentualna „słabość” nie tylko może gorszyć wiernych, ale przede wszystkim wciąż „pozostaje obrzydliwością w oczach Boga”. 

 

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, „Chodzi mi tylko o prawdę. Rozmawia Tomasz P. Terlikowski”. Wydawnictwo Fronda 2012

 

„Tygodnik Solidarność” nr 21, z 18 maja 2012

Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015 Kategoria - Poezja

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości