Pułkownikowi Kuklińskiemu w ósmą rocznicę śmierci
Pułkownikowi Kuklińskiemu w ósmą rocznicę śmierci
Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz
472
BLOG

Żołnierz Rzeczypospolitej

Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz Polityka Obserwuj notkę 17

 

Pułkownik Ryszard Kukliński (1930 – 2004) odmienił losy świata, Europy, Polski. Zapłacił za to ogromną cenę. Entuzjastycznie witany w ojczyźnie wiosną 1998 roku, nie doczekał jednak powrotu na stałe, co jest triumfem egzekutorów stanu wojennego. Oraz ich „późnych wnuków” nadal sprawujących w kraju rząd dusz.   

Krzewicielom nostalgii za komunizmem udało się wpisać sprawę Kuklińskiego w fałszywy dylemat: zdrajca czy bohater. Lecz przeciwieństwem zdrajcy jest raczej patriota niż bohater. Gdyby zapytać, czy pułkownik Kukliński dobrze przysłużył się ojczyźnie, wyniki sondaży byłyby całkiem inne. Nie takie jak dziś, gdy głosy rozkładają się mniej więcej po równo na zwolenników, przeciwników i tych zdezorientowanych.

Właściwie spór o rolę Kuklińskiego jest sporem o Polskę. O pojmowanie tego, co znaczy być Polakiem i jakie są „polskie obowiązki”. Zasługi „pierwszego polskiego oficera w NATO”, jak Kuklińskiego określił Zbigniew Brzeziński, kwestionują ci wszyscy, którym ani nie przeszkadzało brutalne zmiażdżenie polskich aspiracji niepodległościowych po 1945, ani wynikający z doktryny Breżniewa status ograniczonej suwerenności PRL.

Nerwowość Jaruzelskiego   

Czym musiałoby grozić uznanie faktycznych zasług Kuklińskiego, rozumiał świetnie gen. Jaruzelski. Faktycznie, jeśli uznać, że to Kukliński działał zgodnie z polską racją stanu, że to on trafnie interpretował nasz interes narodowy, wtedy o architektach stanu wojennego nie sposób myśleć inaczej niż o skwapliwych wykonawcach sowieckiej polityki imperialnej. Co więcej, złożona przez Kuklińskiego i przyjęta przez Amerykanów propozycja współpracy stanowiła po 1989 praktyczną przesłankę „odwrócenia” sojuszy, a więc również zasadniczą zmianę położenia geopolitycznego Polski. To odwrócenie piszę w cudzysłowie, bo Układ Warszawski nie był rezultatem jakiegoś porozumienia się państw-sygnatariuszy, lecz umożliwiającą Moskwie dyktat spuścizną pojałtańskiego podziału stref wpływów w Europie.

Nerwowość, z jaką Jaruzelski i część peerelowskiej generalicji zareagowała na Kuklińskiego można zrozumieć. Uczestniczyli, choć nie jako rozgrywający, w globalnej grze strategicznej, którą przegrali. Do ich klęski w znacznej mierze przyczynił się oficer sztabowy, nominalny podwładny, który nieraz dysponował – jak się wydaje – większą od nich wiedzą. Zwłaszcza w przypadku Jaruzelskiego czynnik ambicjonalny może mieć spore znaczenie. Co więcej, elementy ujawnionej przez Kuklińskiego wiedzy dowodzą, że kreowanie się na obrońców Polski przed sowiecką inwazją (co stale robią!) nie znajduje uzasadnienia w faktach. Komuniści mieli za co znielubić pułkownika.    

Byłem w miejscu newralgicznym

Ojciec Ryszarda Kuklińskiego, żołnierz AK, zginął z rąk Niemców w obozie Sachsenhausen. Jego syn wstąpił do wojska w 1947 roku jako młodziutki chłopak. W latach 60. zobaczył w lasach mazurskich sowieckie pociski nuklearne. Interwencja wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji przyniosła kolejny wstrząs. I rozmowy z grupą oficerów, refleksje, zaniepokojenie. A potem przyszła gdańska masakra w 1970. Wtedy Kukliński podjął decyzję o współpracy z Amerykanami, którą nawiązał podczas wyjazdu służbowego w 1971 roku. Po kursie w Akademii Sił Zbrojnych w Moskwie został (w 1976) szefem Oddziału I Planowania Strategicznego w Zarządzie Operacyjnym Sztabu Generalnego, a niedługim czasie również zastępcą szefa Zarządu Operacyjnego. Aż do zniknięcia w listopadzie 1981 roku Kukliński odpowiadał w sztabie za współpracę z dowództwem w Moskwie, był łącznikiem między polskim dowództwem a dowódcą sił Układu Warszawskiego marszałkiem Wiktorem Kulikowem.

Uprzywilejowana pozycja dawała mu dostęp do wiedzy o znaczeniu strategicznym. Znacznie ważniejsze od planów wprowadzenia stanu wojennego w Polsce (operację „Wiosna” szykowano już od jesieni 1980!) były informacje związane z planowanym uderzeniem militarnym na kraje Europy Zachodniej. Nie dość, że polskie wojska miały atakować w pierwszym rzucie Danię oraz Niemcy, to na terytorium naszego kraju – takie założenia strategii Układu Warszawskiego ujawnił Kukliński – miało dojść do wymiany nuklearnych ciosów między walczącymi stronami. Raczej porażająca perspektywa.

(…)

 

czytaj więcej

http://waldemar-zyszkiewicz.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=86&Itemid=33

Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015 Kategoria - Poezja

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka